Pierwsza noc w namiocie ekspedycyjnym StormKing

Pierwsza noc w tym namiocie miała miejsce przy hostelu, gdzie kierownik hostelu powiedział nam „it’s free”, później chcąc niebotycznych pieniędzy. Pierwsze rozstawianie trwało dłuższą chwilkę, ponieważ nie chcieliśmy zrobić żadnego fopa. A i tak zrobiliśmy 🙂

Rozstawianie okazało się łopatologiczne – pomarańczowe rurki zapiąć o różnokolorowe tasiemki. Wszystko poszło jak z płatka, nakładamy tropik i …  rodzi się mały problem. Jest jeszcze jedna rurka, a nie widać dulek. 

Przypomniało mi się, że namiot powinien mieć przedsionek – nastąpiło szukanie z frontu dulek. Po chwili zaświtało nam, że może będą od wewnątrz – i tam były :-). Po rozstawieniu zauważyłem, że została jeszcze jedna tyczka.

Okazało się, że to rurka, która powinna być na suficie i rozdzielać sypialnie od tropiku. Wszedłem pod tropik by ją zamocować, ale los tak chciał, że jestem niski i miałem z tym duży problem.

Przy pierwszym rzucie oka na Storm Kinga przykuły mój wzrok dwie rzeczy. Jego wielkość oraz laminowany zamek. Byłem ciekaw jak po miesiącu w bazie się spisywał ów zamek, ale do dziś nie mam najmniejszych zastrzeżeń. W sumie tylko raz przez miesiąc były z nim problemy, ale była to wina wora ze śniegiem, który naprężał tropik.

Następnie rozkładaliśmy ten namiot dla porterów, podczas karawany pod naszą bazę. Tym razem dołożyliśmy wszelkich starań by wszystko było w jak najlepszym porządku. Tu zobaczyłem też drobny problem – ciężko z tego namiotu wytrzepać piasek i inne paprochy. Potrzeba do tego trzech zaradnych osób. Daliśmy radę nawet z tym!

Rozstawianie namiotu MSR StormKing w bazie

Następnie przyszedł czas rozstawienia namiotu w bazie. Chcieliśmy rozstawić się w polskiej bazie, ale portery wprowadzili nas w błąd i rozstawiliśmy się ciut niżej. Zaczęliśmy się przepakowywać, lodówkę zrobiliśmy na zewnątrz, co nam dało jeszcze więcej miejsca.

To namiot 5 osobowy, w którym osoby mojej postury (mam ok. 1,6m) miałyby bardzo wygodnie, natomiast osoby postury Olega (ponad 1,8m) wolałyby parę centymetrów więcej.

Po ulokowaniu się w namiocie poczułem, że szerokość jest może miejsca niż myślałem, ale za to wysokość… Mogłem tam stać, co dawało duże pole manewru, ale był też problem, żeby coś ściągnąć z półki na górze. 🙂

A co do półki, to od dolnej strony były małe kieszonki, ale takie do których nic nie można włożyć. To był jeden z rebusów tego wyjazdu. Po co one są… Do dziś nie wiemy.

Storm King to namiot większy niż niektóre mieszkania. Dlatego stał się on naszym dużym domem.

Posumowanie

– do rozstawienia namiotu potrzeba trochę miejsca, ale w bazie nie jest to problem,
– kolorowe tasiemki bardzo ułatwiają rozstawienie – postawienie namiotu to łatwizna,
– jest olbrzymi – mogłem w nim stać, bez większych problemów,
– bardzo wytrzymały laminowany suwak,
– dwa duże przedsionki, przedni stał się naszą kuchnią,
– wszędobylskie kieszenie.

Parę minusów:
– dość wysoko zamieszczony tropik, co daję dużą wentylacje, a przy dużych podmuchach zawiewa do środka,
– brak odciągów w komplecie, trzeba mieć o parę metrów więcej linki.

Storm King to namiot starannie zaprojektowany i funkcjonalny, przeznaczony do użytkowania również w najtrudniejszych warunkach pogodowych. To wygodne bazowe mieszkanie.

Autor recenzji: Hubert Szczepan Krzemiński