Po nadzwyczaj udanym spływie na Dniestrze w wakacje 2013 roku nie mieliśmy zamiaru wiosłować wyłącznie po rzekach Polski. Poszukiwaliśmy dużej, najlepiej nieco trudnej, wody w odludnym miejscu, do którego udałoby nam się przetransportować nasze składane kajaki. Z pomocą przyszła nam strona śp. Jarosława Frąckiewicza, na której znaleźliśmy więcej niż zachęcający opis rzeki Biji i jeziora Teleckiego. Słabo zaludniony obszar Ałtaju znajdujący się tylko 60 godzin jazdy pociągiem od Moskwy działał na nas jak magnes tym bardziej, że każdy z nas miał wielką ochotę odwiedzić Syberię i to najlepiej korzystając z kolei transsyberyjskiej.

 

Dotarcie na miejsce początku spływu okazało się stosunkowo proste. Z pomocą księdza Andrzeja, który jako wieloletni proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Bijsku doskonale wiedział jak poruszać się po Ałtaju, po 6 dniach, licząc od wyjazdu z Warszawy, byliśmy na południowym krańcu jeziora Teleckiego. Przed nami rozciągał się malowniczy widok na liczący 223km2 10. najgłębszy akwen na ziemi. Jezioro położone na wysokości 436 m n.p.m. otaczają góry wznoszące się na ponad 2500m, które pięknie odbijają się w krystalicznie czystej wodzie. Jedyną wadą tego niezwykłego zbiornika wodnego jest temperatura wody, która tylko sporadycznie sięga 12 stopni w skali Celsjusza.

Syberia_063L

Pierwsze 4 dni spływu poświęciliśmy na pokonanie jeziora. Długość poszczególnych etapów wyznaczały nam kolejne miejsca biwakowe. W związku z tym, że akwen znajduje się pomiędzy grzbietami górskimi o dogodny (płaski) teren nie jest łatwo i noc najczęściej spędza się w miejscach gdzie większe potoki wpływają do jeziora. W południowej części zbiornika wodnego znajdują się tylko pojedyncze zabudowania, do których nie sposób dotrzeć drogą lądową. Ich mieszkańcy okazywali się bardzo życzliwi niejednokrotnie służąc nam pomocą.

Syberia_055L

Podejmowaliśmy szereg prób wejścia na pobliskie szczyty, ale przebrnięcie przez gęstą tajgę przy niesprzyjającej pogodzie okazało się o wiele trudniejsze niż oczekiwaliśmy. Ostatecznie udało nam się podejść jedyne 300m w pionie co wynikało z zarówno z intensywnego deszczu jak i wybujałej roślinności.

Syberia_072L

Pływanie kajakiem po jeziorze nie nastręczało szczególnych trudności, aczkolwiek musieliśmy być przygotowani na bardzo szybko zmieniające się warunki pogodowe. W przeciągu jednego dnia 4-krotnie padał deszcz (grad), a wiatr potrafił zmienić kierunek o 180 stopni w ciągu kilkudziesięciu minut. Ze względu na duże rozmiary akwenu musieliśmy zmierzyć się z falą wysoką na 80cm i dlatego wszystkim kajakarzom wybierającym się na jeziora o tak znacznych gabarytach warto polecić opanowanie techniki poruszania się po rozfalowanym morzu przed wyjazdem. Istotnym utrudnieniem spływu po jeziorze Teleckim jest temperatura wody. Wywrotka z dala od brzegu oznacza automatycznie poważne zagrożenie życia ponieważ ten zbiornik wodny rzadko kiedy rozgrzewa się do temperatury powyżej 10 stopni Celsjusza.

Syberia_066L

Po pokonaniu jeziora wypłynęliśmy na rzekę Biję, która po 270km zaprowadzić nas miała do miejsca gdzie łączy się z Katuniem dając początek rzece Ob. Zgodnie z opisem Jarosława Frąckiewicza, którym dysponowaliśmy, szeroka na 30-60m Bija już pod pierwszym mostem powitała nas bystrzem z falami, które usiłowały sforsować fartuch zabezpieczający kokpit przed zalaniem. Od miejscowej ludności dowiedzieliśmy się, że poziom wody jest wyższy niż w analogicznym czasie w latach ubiegłych. Taki stan rzeczy był dla nas korzystny ponieważ oznaczał, że niewielkie będzie ryzyko uszkodzenia sprzętu o głazy, aczkolwiek z drugiej strony równocześnie musieliśmy liczyć się ze znaczącej wielkości falami w bystrzach. Wprawdzie Bija wyceniona jest w skali trudności tylko na II. stopień (WW II), to jednak trudno porównać tę wodę do rodzimych rzek. Przy stosunkowo dużej szerokości koryta pokonywanie przeszkód należy planować z dużym wyprzedzeniem ponieważ szybkie przejście z jednego brzegu na drugi jest niemożliwe. Z powodu skali rzeki nie odczuwa się prędkości z jaką porusza się kajak i dopiero przed przeszkodą zdajemy sobie sprawę z faktu, że zabraknie nam czasu na stosowny manewr. Zaletą tego szlaku wodnego jest niewątpliwie fakt, że wszystkie przejścia są szerokie, a umiejętne wykorzystanie cofek umożliwia uniknięcie niebezpiecznych pląsów na wysokich falach.

Syberia_029L

Podczas naszego spływu Bija niosła nas tak żwawo, że podczas trzech godzin zdarzało nam się pokonywać 30-35km. Po dwóch dniach dotarliśmy do Turoczaka, gdzie rzeka wyraźnie zwalnia, a teren coraz bardziej się wypłaszcza. Dalszy spływ aż Bijska nie przedstawiał większych trudności. Na brzegach coraz szerszej Biji napotykaliśmy co kilkanaście kilometrów nieduże osady, ale i tak w większości spływaliśmy się przez niekończącą się tajgę. Warto wspomnieć, że mijane miejscowości zamieszkuje zazwyczaj nie więcej niż kilkadziesiąt osób, a znajdujące się na ich terenie sklepy są bardzo słabo zaopatrzone.

Syberia_113L

Po 11 dniach spływu i ponad 350 kilometrach szlaku wodnego dopłynęliśmy do Bijska skąd bezpośrednim pociągiem dojechaliśmy do Moskwy, a następnie autobusem wróciliśmy do Warszawy. Z perspektywy czasu doceniamy nasza syberyjską wyprawę nie tylko ze względu na walory przyrodnicze, czy sportowe, ale również dlatego, że udało nam się ją zrealizować w czasach względnego spokoju na wschodzie.

Jacek Kwieciński