Pływając po rzekach i jeziorach Polski długo miałem problem ze znalezieniem odpowiedniego mapnika. Zależało mi na tym, żeby nie składać mapy w mały prostokącik, a najlepiej móc tak rano włożyć mapę interesującego obszaru do mapnika, żeby w ciągu dnia nie musieć zmieniać jej konfiguracji tym samym narażając ją na zamoczenie. Dlatego poszukiwałem „wielkoformatowego” sprzętu, z czym jeszcze kilka lat temu nie było w Polsce łatwo.

Nieco ponad rok temu kolega podsunął mi Map Case, a ja ze zdziwieniem przekonałem się, że bez trudu można w tej chwili zaopatrzyć się w mapnik mieszczący arkusze formatu A3! W związku z tym, że od wielu lat z powodzeniem użytkowałem worki Seal-Line, długo się nie wahając stałem się posiadaczem Mapnik Map Case SealLine.

Pierwszy kontakt wypadł pozytywnie. Mapnik jest wykonany z grubego winylu i został wyposażony w proste strunowe zamknięcie. W rozmiarze L ma 56 cm długości i 41 cm szerokości, a samo okno na mapę to prostokąt o wymiarach 38 x 52 cm. Cztery mocowania w narożnikach pozwalają przytroczyć go do kajaka lub plecaka. Całość sprawia wrażenie bardzo solidnie wykonanej.

Mapnik testowałem na spływach kajakowych (Krutynia, Reda, Bija na Syberii) oraz podczas trekkingów w górach (Tatry, Bieszczady, Dolomity). Łącznie przez ponad 40 dni w terenie w temperaturach od -10 do +35 stopni Celsjusza.

Podstawową zaletą tego mapnika jest fakt, że jest absolutnie pancerny. Nie lubię kiedy nowy sprzęt outdoorowy wymaga specjalnej troski, dla mnie dobry sprzęt to taki, na który nie trzeba szczególnie uważać.

SealLine Map Case nie raz służył mi jako siedzisko („pod-pupnik”), mini stolik (~obrus), albo podkładka pod sprzęt nocujący w przedsionku namiotu. Mimo dość brutalnego traktowania mapnik jest ciągle przezroczysty.

Wszystkie zabrudzenia można łatwo usunąć z jego powierzchni. Dobrze funkcjonuje strunowe zamknięcie mapnika – nie zdarzyło mi się, żeby do środka dostała się woda i to mimo faktu, że Map Case niejednokrotnie pływał w rzekach Polski :).

Doceniłem z czasem to, że strunowe zamknięcie jest również przezroczyste , bo dzięki temu łatwo po zamknięciu dostrzec czy poprawnie wklinowały się struny i tym samym zamknięcie jest w 100% szczelne.

Po 12 miesiącach użytkowania jedyne co rzuca się w oczy, to że mapnik jest pogięty – winyl jest stosunkowo gruby w związku z czym całość jest sztywniejsza niż sprzęt, który miałem okazję użytkować wcześniej.

Pancerny mapnik jest też cięższy od konkurencji, ale uwzględniając jego wielofunkcyjność uważam, że 50-100g (w zależności od rozmiaru) to różnica, którą można zaakceptować uwzględniając trwałość produktu.

Autor recenzji: Jacek Kwieciński