Moje spotkanie z górami zaczęło się w grudniu 1969 roku. Oczywiście były to Tatry z pierwszą wspinaczką na strzelistego Mnicha w otoczeniu Morskiego Oka. Przez kolejne trzy lata Tatry stały się całym moim Górskim Światem. Potem jednak poznałem Alpy z lodowym Mont Blanc i jak z marzeń sennych Matterhornem. A jeszcze później przyszedł czas na olbrzymy Himalajów i Karakorum. Mój Świat Gór wydawał się nie tylko ogromny, ale i w pewnym sensie skończony. Ale nastał czas realizacji pomysłu skompletowania Korony Ziemi.

Wietrzna Aconcagua w Andach, otoczony lodowcami McKinley na Alasce, gorące afrykańskie Kilimandżaro, tajemnicza piramida Carstensza na Nowej Gwinei i góry Antypodów – Mont Vinson na Antarktydzie oraz ta prawie polska Góra Kościuszki w Australii dopełniły mój cel. A przecież były jeszcze Fudzijama i Alpy Japońskie, góry Islandii i Nowej Zelandii, równikowe Ruwenzori i grenlandzki Gunnbjorns Fjeld w Górach Watkinsa. Wydawało mi się, że mój Świat Gór jest już pełny i kompletny, że bylem wszędzie. Potem przyszła jednak refleksja, że to jeszcze nie wszystko, że do odkrycia jest całe bogactwo terenów górskich na Ziemi. Z całą ich różnorodnością i zmiennością. Ze stojącymi przed nami wyzwaniami, ale i oczekiwaniami nowych wrażeń.

Przychodzi więc jedynie na myśl słynny refren pieśni napisanej przez Włodzimierza Wysockiego:

Chciałbym zatem oświadczyć wam z góry,
Choćby spory trwać miały po świt,
Są piękniejsze od Gór tylko Góry –
Te, na które nie wspinał się nikt.

Tłum. Marlena Zimna

Jeżeli zamienimy ostatnie dwa wersy na: Są piękniejsze od Gór tylko Góry – Te, na które nie wspinałem się ja.
I dodamy do tego Marzenie, to mamy cel na długie lata. Dla każdego kto kocha Góry.

Leszek Cichy