W sierpniu 2013 ponownie, 7 lat od pierwszej wizyty, odwiedziłam Pik Lenina i po raz drugi stanęłam na szczycie tego pamirskiego siedmiotysięcznika. Wtedy rozpoczynałam przygodę z najwyższymi górami, teraz wróciłam tu w roli przewodnika.

Panorama z wypłaszczenia u podnóża Piku Razdielnej, Fot. Ola Dzik
Panorama z wypłaszczenia u podnóża Piku Razdielnej, Fot. Ola Dzik

Pik Lenina leży w południowym Kirgistanie. Do bazy dojechać można w ciągu jednego dnia samochodem terenowym. Wyrusza się z miasta Osz, które słynie z bazaru, podobno największego w Centralnej Azji. Do Osz dotrzeć można transportem samochodowym lub lotniczym ze stolicy kraju Biszkeku, coraz więcej linii lotniczych lata także bezpośrednio do Osz.

Tradycyjny niedzielny targ bydła w Karakol w północnym Kirgistanie, Fot. Ola Dzik
Tradycyjny niedzielny targ bydła w Karakol w północnym Kirgistanie, Fot. Ola Dzik

Na działalność górską, jak i całą wyprawę, warto zarezerwować sobie wystarczającą ilość czasu. Pośpiech może spowodować, że zabraknie nam jednego czy dwóch dni i nie zdobędziemy szczytu, lub co gorsza pokusimy się o atak szczytowy w złych warunkach.

Podczas ataku szczytowego, partie podszczytowe Piku Lenina, Fot. Ola Dzik
Podczas ataku szczytowego, partie podszczytowe Piku Lenina, Fot. Ola Dzik

Aby mieć zapas czasu na wypadek złej pogody, dobrze jest przeznaczyć na działalność górską co najmniej trzy tygodnie, zaś na całą wyprawę miesiąc. Jeśli cel górski uda się zrealizować szybciej, będziemy mogli udać się na trekking w malowniczym Pamiro-Ałaju czy wypocząć nad otoczonym górami jeziorem Issyk-Kul. Nam w tym roku wskutek złej pogody akcja górska zajęła aż 21 dni i tylko dzięki cierpliwości oraz wystarczającej rezerwie czasowej sukces wyprawy został osiągnięty.

Podejście do obozu II na Piku Lenina, Fot. Ola Dzik
Podejście do obozu II na Piku Lenina, Fot. Ola Dzik

Pik Lenina to góra, często wybierana przez osoby, chcące zdobyć swój pierwszy siedmiotysięcznik. To dobry wybór, szczyt nie jest trudny technicznie, ponadto jest dość łatwo dostępny, organizacja wyprawy nie jest więc zbyt trudna ani kosztowna.

Partie podszczytowe Piku Lenina, odpoczynek podczas ataku szczytowego, Fot. Ola Dzik
Partie podszczytowe Piku Lenina, odpoczynek podczas ataku szczytowego, Fot. Ola Dzik

Nie należy jednak lekceważyć ryzyka, jakie niesie ze sobą wysokość 7000 metrów, niskie temperatury, bardzo uszczelniony lodowiec oraz konieczność przechodzenia przez miejsca zagrożone lawinami śnieżnymi czy spadającymi kamieniami. Łatwy technicznie i nie wymagający wieszania lin poręczowych teren okazuje się zdradliwy w sytuacji częstych na Piku Lenina załamań pogody. Przyczyną niebezpiecznych sytuacji bywają też ludzie, z roku na rok coraz liczniej wspinający się na górę, często nie mający wystarczających kwalifikacji i doświadczenia. Dlatego dla początkujących alpinistów wartym polecenia rozwiązaniem jest udanie się na Pik Lenina w towarzystwie sprawdzonego przewodnika.

Obóz II na Piku Lenina, ok. 5500m n.p.m., Fot. Ola Dzik
Obóz II na Piku Lenina, ok. 5500m n.p.m., Fot. Ola Dzik

Choć często na Pik Lenina wybierają się alpiniści młodzi, których nie stać na najlepszy sprzęt, to jednak na niektórych rzeczach nie można oszczędzać. Ryzykujemy przecież swoim zdrowiem, a nawet życiem. Dobre namioty, śpiwory, puchowa i membranowa odzież oraz chroniące przed zimnem buty to podstawa. Sama na tej, jak i innych wyprawach używałam m. in. niezniszczalnej kuchenki MSR Reactor oraz karimaty Therm-a-Rest RidgeRest, która pozwala zapomnieć, że śpi się w obozie trzecim, a nie we własnym łóżku.

Pik Lenina widziany z bazy na Polanie Łogowej (Cebulowej), ok. 3600 m n.p.m., Fot. Ola Dzik
Pik Lenina widziany z bazy na Polanie Łogowej (Cebulowej), ok. 3600 m n.p.m., Fot. Ola Dzik

Do zobaczenia zatem na Piku Lenina, może już najbliższego lata.

Ola Dzik

Paker Team, BluEmu Team