Myślałem, że 85 litrów to za dużo jak na moje potrzeby. Gdy jednak na dwunastodniową wyprawę do parków narodowych za kołem podbiegunowym w Szwecji musiałem zabrać ekwipunek, który zapewniał mi samowystarczalność w terenie – przekonałem się o słuszności wyboru.

Do plecaka spakowałem: namiot, materac, śpiwór, kuchnię, naczynia, jedzenie (7 dni pełnego wyżywienia), butelkę na wodę, panel solarny, lampkę, kijki trekkingowe, akcesoria, ładowarki, zestaw ubrań na zmienną pogodę (dzień: słońce, deszcz, średnia temp.+15 stopni, noc: 3 stopnie), raczki na lodowiec i gumowe sandały. Sprawdził się tutaj dodatkowy 10 litrowy komin powiększający pojemność.

Ważna była optymalna waga pełnego ekwipunku. Nie chciałem przekroczyć 20 kilogramów – aby nie płacić dodatkowych kosztów za bagaż lotniczy. Wszystko też chciałem schować do dwóch wewnętrznych komór, by podczas transferu na lotnisku nic się nie znajdowało na zewnątrz plecaka i nie odczepiło się podczas ładowania do samolotu.

Oczywiście waga plecaka odgrywała dużą rolę podczas wielogodzinnego marszu po górskim terenie (Park Narodowy Sarek, Park Narodowy Stora Sjofallet). Dzięki systemowi nośnemu mogłem dopasować wysoki plecak do mojego wzrostu, a dzięki solidnemu pasowi biodrowemu mogłem odciążyć barki.

Maksymalna waga plecaka ze sprzętem potrzebnym do pracy w terenie wynosiła 24 kilogramów. Dzięki uchwytom do przenoszenia mogłem unieść ciężar, a dzięki systemowi nośnemu i anatomicznym kształtom pasów ramieniowych mogłem wędrować przez dzikie królestwo i czuć, że plecak jest częścią mnie.

Dzięki paskom kompresyjnym i wodoodpornym workom mogłem po bokach plecaka umieścić namiot, śpiwór i materac – ułatwiło to bezpośredni dostęp do sprzętu biwakowego, bez konieczności otwierania głównych komór i robienia tam nieporządku.

Plecak spełnia wszystkie moje oczekiwania, które mam wobec wypraw do parków narodowych i zbierania materiałów edukacyjnych (doświadczenia, notatki, filmy, zdjęcia). Jestem z niego bardzo zadowolony. Czuję, że jest do mnie dopasowany.

Dzięki niemu mogę zabrać cały ekwipunek i ruszyć w niezapomniane walk safari do dzikiego świata. Nawet kolor – grafitowy z czarnymi elementami bardzo mi odpowiada.

Grafit przypomina mi o nomadycznym życiu potężnych słoni (plecak również mam słoniowych rozmiarów 😊), które mimo ciężaru nie ustają w drodze przez afrykańskie krainy. Nie mogę się doczekać kiedy znów wezmę go na plecy i ruszę w dziki teren.