Liofilizaty, czyli jedzenie poddane procesowi osuszania, można by zdefiniować jako posiłek pozbawiony wody tak bardzo, że może w zamkniętym opakowaniu spędzić wiele lat. Oczywiście i one mają swój termin przydatności do spożycia, ale nie raz słyszeliśmy o suszonych wędlinach, które wytrzymują bardzo długo.

Dla kogo?

Jeżeli wybierasz się w teren bez dostępu do sklepu, świeżej żywności lub w warunki, gdzie transport zwykłego jedzenia może skończyć się jego zepsuciem albo nie lubisz dźwigać dodatkowych kilogramów, to liofilizat może być dla Ciebie. Oczywiście poza eskapadami za koło podbiegunowe, gdzie lliofilizat może być traktowany jako “na czarną godzinę”, będzie dobry wszędzie, gdzie nie mamy ochoty dźwigać dodatkowych kilogramów w postaci słoików czy puszek. Nawet jeśli mówimy o weekendowym wypadzie za miasto.

Czy to rozwiązanie jest smaczne?

Część osób podchodzi do liofilizatów z dystansem lub niechętnie ze względu na wcześniejsze doświadczenia z innymi markami. Zupełnie niepotrzebnie. O liofach Summit to eat mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że są smaczne, choć czasem doprawiałem je odrobiną soli. Oczywiście, jak to w kulinarnych sprawach bywa, każdy ma swoje podniebienie, więc kwestia smaku pozostaje kwestią smaku.

Po tym daniu nie trzeba zmywać garnka, bo zalewamy je w opakowaniu. Odpada kwestia śmieci, dodatkowych garnków. Poza tym opakowania mają zamknięcie strunowe, więc po posiłku nie ryzykujemy „ubabrania” plecaka resztkami jedzenia, co może być frustrujące. No i zajmuje mało miejsca przed i po zjedzeniu. Kto jadł w terenie, ten wie, że czasami opakowania po posiłku są bardziej uciążliwe w transporcie niż przed posiłkiem. Tutaj tego kłopotu nie ma.

Każdy smak jest opisany na opakowaniu i są zawarte informacje o alergenach. Do wyboru również dania wegetariańskie i wegańskie, więc dla każdego coś dobrego. Mamy do dyspozycji zarówno desery, mniejsze dania i większe posiłki.

Pół żartem pół serio. W trakcie przygotowywania pierwszego liofilizatu, oczywiście nie przeczytałem za pierwszym razem całej etykiety i zalazłem danie wraz z pochłaniaczem wilgoci jaki znajduje się w środku. Producent jasno określa, że należy go wyjąć przed zalaniem, nie mniej informuję, że nie jest on śmiertelnie trujący (sam sprawdziłem), a jego obecność nie wpłynęła na smak posiłku i w dalszym ciągu był on jadalny.

Przygotowanie posiłku.

Podczas zimowego wyjazdu, mając na podorędziu dania Summit to eat, przygotowałem kilka dań. Warunki były nawet zimowe i temperatura oscylowała wokół zera. Danie należy zalać wrzątkiem i warto je odstawić nie tylko na wskazany czas, a nawet na 2 minuty dłużej w miejscu osłoniętym od wiatru, choćby w sakwie. Liofilizat potrzebuje jednak gorącej wody, a bez niej, może on nie uzyskać miękkości i formy domowego posiłku. Prościej już się nie da. 

Z moich ulubionych po wyjeździe jest łosoś z brokułami. Polecam. Choćby spróbować zanim postawi się wszystkie liofilizaty w jednym szeregu. U mnie nie raz znajdzie się w sakwie lub plecaku na wypad za miasto.