Chciałbym Wam opowiedzieć o pewnym ważnym elemencie ekwipunku. Jest tani, prawie nic nie waży, a do tego znacznie podnosi nasz poziom bezpieczeństwa! Uważam, że każdy z nas powinien go przy sobie mieć. O jakim sprzęcie mowa?

Chodzi o gwizdek. Nie o gwizdek kibica, a gwizdek ratowniczy lub inaczej – survivalowy. Pozwala on skutecznie sygnalizować naszą lokalizację i „dawać o sobie znać” przez dłuższy czas. Jeżeli wzywamy pomoc i krzyczymy, możemy szybko zedrzeć sobie gardło. Natomiast gwizdek wydaje głośne dźwięki, a korzystanie z niego nie męczy naszych strun głosowych. Z jego pomocą, jesteśmy w stanie dawać sygnał informujący o naszym położeniu.

Co charakteryzuje dobry gwizdek? Przede wszystkim, jest on zrobiony z mocnego plastiku, tzw. ABS-u. Takie tworzywo, nawet jeśli np. staniemy na nie butem – nie pęknie. Po drugie, dobry gwizdek nie posiada ruchomych części, które mogłyby złamać się lub zepsuć w sytuacji awaryjnej. Gwizdek ratunkowy musi być także głośny – powyżej stu decybeli. Powinien mieć sznurek, służący do zawieszania go na szyi, żeby go nie zgubić.

Kiedy przydaje się gwizdek? Wbrew pozorom, nie tylko wtedy, kiedy zgubimy się i potrzebujemy pomocy. Jeśli poruszamy się w większym zespole, może on skutecznie usprawnić naszą komunikację. Umawiamy się wtedy, że np. dwa sygnały gwizdkiem oznaczają, że przód kolumny powinien się zatrzymać. Dzięki temu, zapobiegniemy nadmiernemu rozciągnięciu się grupy.

Dobrym, tanim i niezawodnym gwizdkiem jest Screamer wyprodukowany przez Trekmates.
Ma wszystkie pożądane cechy, m. in. głośność ponad 100 decybeli i brak ruchomych części. Ponadto, dobrze pracuje w wilgotnych warunkach, więc będzie działał także podczas deszczu.

Gwizdek ratunkowy to część podstawowego wyposażenie, który zabezpieczy nas na szlaku. To drobny wydatek, a dzięki niemu zdobywamy jeden z tych elementów ekwipunku, które trzeba bezwzględnie ze sobą mieć, jeśli poważnie podchodzimy do podróżowania.