Królowa Polskich rzek, trochę zapomniana, więcej niż trochę zanieczyszczona mało komu kojarzy się ze spływami kajakowymi. Mimo, że medialne akcje nieraz przypominają o Wiśle – by wspomnieć chociażby o głośnym spływie Marka Kamińskiego, czy inicjatywach Fundacji Ja Wisła – to większość Polaków słyszy o Wiśle wyłącznie w czasie powodzi.
Tymczasem właśnie jesienią kiedy liście stracą już zielony kolor, a w związku z niskim stanem wody z rzeki wyłaniają się piaszczyste plaże, Wisła prezentuje się najokazalej.
Nasz wypad realizowaliśmy w październiku 2011 r. Spływ rozpoczęliśmy w Sandomierzu, a zakończyliśmy w Dęblinie i właśnie ten odcinek chcielibyśmy gorąco polecić wszystkim wodniakom.
Na trasie przepływa się przez bardzo atrakcyjny krajoznawczo obszar. Na turystę czekają zabytkowe miasta jak Sandomierz oraz Kazimierz Dolny. Z kajaka podziwiać można także okazałe ruiny zamku w Janowcu, ale przede wszystkim na całej trasie malowniczo prezentują się wysokie brzegi rzeki. Nie bez znaczenia są też piaszczyste plaże – przy niskim stanie wody, większość koryta stanowi odsłonięte dno, które jest nie tylko fotogeniczne przy zachodzącym słońcu, ale stanowi też dobre miejsce biwakowe z dala od zabudowań.
Pewną niedogodność stanowi oczywiście pogoda, która w październiku bywa kapryśna. Należy przygotować się na silny wiatr, który niekiedy znacznie utrudnia wiosłowanie, a także niskie temperatury, które szczególnie doskwierają w nocy (warto zabrać ze sobą dobrze izolującą od zimnego podłoża matę oraz ciepły śpiwór). Niezbędny w przypadku deszczu (a także wiatru, który porywa wodę z pióra wiosła) jest fartuch szczelnie opasujący kokpit i tym samym chroniący nas przed zimną wodą. Ten kto dobrze przygotuje się do wyprawy będzie mógł rozkoszować się 130 kilometrowym szlakiem wodnym, na którym wciąż rzadko spotyka się kajakarzy, a który obfituje w piękne krajobrazy i zabytkowe miasteczka.
Zdjęcia – Grzegorz Bernatek
Tekst – Jacek Kwieciński