Żadan inny element górskiego ekwipunku nie jest tak istotny, a przy tym osobisty, jak buty. Wygodne służą nam latami i towarzyszą w wielu wyprawach, niewygodne masakrują stopy i zamieniają najpiękniejszą wycieczkę w koszmar. Ulubione pary będziemy naprawiać, a by się nie rozpadły, a znienawidzone oddamy choćby za darmo. Jedne nam pasują, inne zupełnie nie, i czasami nie jesteśmy nawet w stanie stwierdzić dlaczego. Aby dobrze wybrać buty trzeba znać… siebie i swoje potrzeby.
Jaką masz stopę?
Nasze stopy mają różne kształty. Mogą mieć wysokie podbicie albo płaskostopie, być szerokie lub wąskie. Osoby z wysokim podbiciem muszą pilnować, by język w bucie nie był wszyty za nisko i by nie uciskał grzbietu stopy. Z kolei w przypadku płaskostopia powinniśmy sprawdzać, czy do wybieranych butów zmieści się ortopedyczna wkładka korygująca tę wadę.
Osoby z wąskimi stopami będą miały duży problem z dopasowaniem standardowych butów. Warto wiedzieć, że znaczna większość Polaków (70-80%) ma stopy dość szerokie, podobnie jak Niemcy, więc wyprodukowane u sąsiadów modele powinny sprzedawać się również na naszym rynku. Natomiast osoby z wąskimi stopami mogą sprawdzać buty włoskie, francuskie lub hiszpańskie – prawdopodobnie będą one lepiej dopasowane. Ale to nie wszystko. Każdy z nas ma palce o różnych długościach i wcale nie jest tak, że największy paluch zawsze jest najdłuższy. Świadomość tego, jak układają się palce, pozwala wybrać wygodne buty.
Co but musi?
Wobec butów trekkingowych mamy naprawdę sporo wymagań. W pierwszej kolejności muszą one chronić nasze stopy przed podłożem i przeszkodami, a także amortyzować wstrząsy i stabilizować kostkę tak, aby się nie skręciła ani nie zwichnęła. Dodatkowo mają za zadanie zabezpieczać przed wodą z zewnątrz i odprowadzać wilgoć ze środka. Konstrukcja podeszwy i rodzaj bieżnika powinny zwiększyć bezpieczeństwo chodzenia, zapobiegając poślizgnięciu. Poza tym buty zapewniają komfort termiczny, dostosowany do przeznaczenia. Zupełnie inna będzie więc grubość i izolacja termiczna modeli do chodzenia w niskich górach typu Beskidy, od wiosny do jesieni, a zupełnie inna na alpejskie lodowce.
Obuwnicza ewolucja
W zasadzie buty trekkingowe przez ostatnie 25 lat nie zmieniły się bardzo. Stare wyglądają prawie tak samo jak nowe. Ale, jak wiadomo, “prawie” robi dużą różnicę. Do największych ewolucji doszło wewnątrz, czyli w tych elementach konstrukcji, które odpowiadają za komfort – tam właśnie pojawiły się inne materiały i technologie. Jeżeli posiadacie stare buty i zastanawiacie się, czy jest sens kupić nowe, najprościej przekonacie się o tym, biorąc do ręki obie pary. Od razu zauważycie, że nowe produkty są niemal o połowę lżejsze. Największe wrażenie robi porównanie tego samego modelu buta produkowanego od wielu lat – nowsza wersja najczęściej waży mniej. Jak to możliwe?
Między stopą a bieżnikiem
Za tak znaczną różnicę w wadze odpowiada śródpodeszwa, a właściwie materiał, z którego jest wykonana. Dawniej tę część butów konstruowano z gęstej i ciężkiej gumy. Od kilku lat zastępuje się ją spienionym poliuretanem (PU) lub, jeszcze lepiej, spienionym tworzywem EVA. Dzięki temu para butów może być nawet o 500 gramów lżejsza, co już powinno wystarczyć jako argument przy wymianie na nowe modele. Ale to nie wszystko – tworzywa te mają jeszcze kilka innych własności, którymi deklasują gumę. Przede wszystkim wykonana z nich śródpodeszwa bardzo dobrze amortyzuje drgania. Każdy, kto w butach starego typu przeszedł dłuższy odcinek po asfalcie, doskonale wie, że twarda nawierzchnia “wchodzi” w nogi. Natomiast pianka jest sprężysta i rewelacyjnie pochłania energię każdego kroku, nawet na tak twardych nawierzchniach jak beton.
Ostatnia kwestia to termika. Guma dobrze przewodzi temperaturę, co oznacza, że zimno od podłoża dość łatwo przenika przez wykonaną z niej podeszwę. Z kolei pianka jest świetnym izolatorem. W butach nowego typu jest po prostu cieplej, a to znacząco wpływa na komfort, szczególnie w górach wyższych i zimą.
Skóra czy syntetyk?
Tytułowe pytanie to kwestia podstawowa – każdy z tych materiałów ma inne właściwości i sprawdza się w innych warunkach. Jeżeli planujemy wędrówkę w góry typu Beskidy czy Bieszczady, a więc mokrych i często błotnistych, zdecydowanie lepszym wyborem są buty ze skóry, które można impregnować za pomocą tłuszczu, wosku pszczelego lub odpowiednich środków chemicznych. Gładką skórę licową czy olejowany nubuk łatwiej też konserwować i czyścić – po wędrówce błoto zmywa się po prostu wodą. Skóra dobrze sprawdza się w temperaturach powyżej 0 stopni C, a źle znosi mrozy, ponieważ zamarzająca w niej wilgoć tworzy kryształy lodu, które mogą powodować pękanie. Dawniej wspinacze przez noc trzymali buty wewnątrz śpiworów, ale dzisiaj trudno byłoby kogoś do tego zmusić :). Dlatego buty w góry najwyższe i na lodowce są produkowane z materiałów syntetycznych, głównie z gęsto tkanego nylonu. Nadają się one nie tylko na śnieg i mróz, ale też w skalny teren – w Tatry, Dolomity czy choćby Karkonosze. Z kolei słabo sprawdzają się na błotnistej nawierzchni. Drobinki piachu łatwo wnikają między włókna nylonu i trudno je potem stamtąd usunąć, co przyczynia się do szybszego przetarcia tkaniny w miejscach zginania.
Naturalna skóra jest bardziej plastyczna i łatwiej niż materiały syntetyczne dostosowuje siędo kształtu stopy użytkownika oraz sposobu jego chodzenia. Ale trzeba o nią należycie dbać. Regularnie czyścić z błota, a co jakiś czas konserwować, czyli przede wszystkim natłuszczać. W przeciwnym razie buty wysychają i pękają, szczególnie jeżeli przechowujemy je w pomieszczeniu z centralnym ogrzewaniem. Konserwacja to temat rzeka, warty oddzielnego artykułu.
Są firmy, które specjalizują się w produkcji butów ze skóry i takie, które lepiej radzą sobie z syntetycznymi materiałami. Z tych pierwszych słyną głównie marki z Niemiec, natomiast włoskie firmy kojarzą się z innowacjami i nowoczesnymi technologiami.
Z membraną czy bez?
Większośc użytkowników nie rozumie, jaką funkcję w obuwiu spełnia membrana. Powszechnie sądzi się, że jej obecność gwarantuje odprowadzanie wilgoci na zewnątrz, natomiast brak powoduje gromadzenie wilgoci w środku. Nie jest to prawdą, bo i jedne i drugie modele oddychają, odprowadzając wilgoć (chyba, że mówimy o gumowych kaloszach). Mało tego – w butach z membraną dzieje się to wolniej, bo stanowi ona kolejną warstwę utrudniającą parowanie. Właśnie dlatego konstrukcje przeznaczone na największe mrozy lub w najwyższe góry nie posiadają membrany. Co więc daje nam membrana? Przede wszystkim pewność, że buty nie przemokną.
Zwykle buty skórzane wymagają częstego mycia, konserwowania i impregnowania, żeby nie zaczęły przemakać. O wersję z membraną możemy nawet zupełnie przestać dbać, a i tak wilgoć z zewnątrz nie dostanie się do środka. Modele syntetyczne, których konstrukcja oparta jest na tkaninie, powinny posiadać membranę, jeśli nie chcemy, aby przemokły przy zetknięciu z rosą na trawie czy kałużą. Jeżeli szukamy opcji na trekkingi w sporym mrozie czy upale, czyli tam, gdzie woda nie będzie stanowiła problemu, natomiast stopa może się łatwo pocić, warto zrezygnować z membrany, aby but mógł jak najszybciej odprowadzić wilgoć.
Buty z membraną oferują jeszcze jedną, nieoczywistą zaletę – muszą być wewnątrz porządnie wykończone, bez źle wykonanych szwów czy naddatków materiału, bo każdy niepotrzebny element mógłby ją uszkodzić.
Gdy pocą się stopy
Osoby, którym szczególnie mocno pocą się stopy, powinny zastanowić się nad butami bez membrany. Zarówno skórzane, jak i softshellowe syntetyki będą dużo lepszym rozwiązaniem, a dobór odpowiednich skarpet z najszybciej schnącego polipropylenu (o różnych nazwach handlowych: modal, prolen, meraklon) lub wełny powinien skutecznie rozwiązać większośc problemów podczas trekkingu w umiarkowanych warunkach.
Termika
W im wyższych górach buty będą musiały zapewniać komfort termiczny, tym ich konstrukcja musi lepiej izolować. Do pewnego momentu wystarczy większa grubość cholewki, ale kiedy to za mało, potrzebna jest ocieplina. Najlepiej znanymi obecnie izolacjami termicznymi stosowanymi w obuwiu są primaloft i thinsulate, w różnych odmianach i gramaturach. Primaloft wspólnie z marką Gore-Tex stworzył membranę o nazwie Gore-Tex Insulated Comfort, ze zintegrowaną warstwą izolacji. Jeśli but ma być jeszcze cieplejszy, izoluje się ścianki i wkładkę za pomocą folii aluminiowej, włókien węglowych czy specjalnej poliestrowej waty.
Wyściółka
Wyściółki syntetyczne to zazwyczaj gęsto tkane materiały, które bardzo sprawnie odbierają wilgoć od stopy i odprowadzają ją do warstw zewnętrznych. W luksusowych butach skórzanych stosowane bywają tak zwane futrówki, wykonane z delikatnie wyprawionej skóry licowej najwyższej jakości. Zapewniają one duży komfort, łatwo absorbują wilgoć i nie chłoną nieprzyjemnych zapachów, ale schną dłużej niż wyściółka syntetyczna. Czasami, ze względu na specyficzne warunki, stosuje się jeszcze inne rozwiązania. Tak jest w przypadku marki Meindl, która do butów na pustynię stosuje welurową wyściółkę oraz wełnianą podszewkę.
Za kostki
Jednym z podstawowych wymagań stawianych przed butami trekkingowymi jest stabilizacja kostki oraz jej zabezpieczenie przed skręceniem lub zwichnięciem. Taką ochronę oferują nam właściwie wyłącznie buty wysokie, sięgające powyżej kostki, których konstrukcja połączona z systemem sznurowania usztywnia cały staw skokowy – jednak tylko w stopniu, który pozwala wygodnie chodzić.
Sztywność
Im niżej i bardziej na lekko zamierzamy wędrować, tym nasze buty trekkingowe mogą być bardziej miękkie, natomiast na trudne szlaki z elementami wspinaczki i wielodniowe wyprawy z ciężkimi plecakami trzeba zabrać sztywne modele. To bardzo ważne: buty, które wydawały się sztywne w sklepie, mogą okazać się za miękkie w chwili, gdy musimy stanąć całym ciężarem na wąskim występie skalnym.
Buty w wyższe góry powinny być bardzo sztywne, gdyż umożliwia to stosowanie raków automatycznych lub półautomatycznych, zwłaszcza jeśli podeszwy posiadają odpowiednie wcięcia z przodu i z tyłu. Aby zapewnić swoim produktom właściwą sztywność, firmy stosują różne materiały, technologie i rozwiązania. Znany z dawnych modeli ciężki kawał gumy obecnie jest zastąpiony szyną z włókna węglowego czy płytką kevlaru, które spełniają tę samą funkcję przy zdecydowanie niższej wadze.
Bieżnik
Dobrej jakości bieżnik, nieślizgający się na śniegu czy mokrych skałach, może uratować nam życie. Powinien też sam oczyszczać się z błota i nie ścierać zbyt szybko. Od lat synonimem podeszw górskich jest Vibram, włoska marka, której charakterystyczny wzór bieżnika z żółtym logo spotkać można we wszystkich górach świata. Wieść niesie, że Vitale Bramani zaczął projektować bezpieczne podeszwy po tym, gdy podczas wspinaczki w Alpach pięciu jego przyjaciół tragicznie zginęło, właśnie z powodu poślizgnięcia. Vitale nawiązał współpracę z potentatem gumowym Pirelli i pierwsze podeszwy wyprodukował w 1935 roku.
Obecnie znakomite podeszwy Contragrip w różnych odmianach oferuje Salomon, a od kilku lat producentem jest też francuski gigant Michelin, którego wyroby można spotkać w butach różnych marek. Podobnie jak w przypadku membran i ocieplin, liderzy rynku stosują najczęściej własne mieszanki gum i wzory bieżników.
Otok
Buty trekkingowe posiadają często gumowy, ochronny otok. Najbardziej potrzebny jest na czubku, który łatwo uszkodzić o skały czy w krzakach malin. Dlatego lżejsze modele, przeznaczone w łatwiejszy teren będą miały oklejony gumą zaledwie przód, z kolei obuwie do zastosowania w najtrudniejszych warunkach posiada warstwę ochronną również z tyłu lub dookoła cholewki. Otok znacznie przedłuża żywotność konstrukcji, zwiększając odporność na urazy mechaniczne, ale ogranicza odprowadzanie wilgoci – w miejscu oblania gumą but nie oddycha.
Przelotki
Przy zakupie warto przyjrzeć się przelotkom, czyli oczkom, przez które przechodzą sznurowadła. W odchudzonych wagowo modelach będą to zaledwie pętelki z taśmy, w solidniejszych wersjach oczka z lotniczego aluminium. Kolejnym wynalazkiem spotykanym w przelotkach są małe rolki z łożyskami. Działa to fantastycznie, ale warto pamiętać, że w błocie i piachu lepiej sprawdzą się proste rozwiązania, które łatwo wyczyścić. Przelotki z łożyskami świetnie nadają się na lodowce, zimę i w skaliste góry. Warto zwrócić uwagę, czy buty posiadają blokady sznurowadeł na wysokości zgięcia cholewki. To praktyczne rozwiązanie pomoże oszczędzić siły podczas sznurowania, umożliwia też zróżnicowanie stopnia dopasowania buta w jego dolnej i górnej części.
Język
W butach trekkingowych uszczelnienie języka powinno być wszyte tak wysoko, jak tylko się da. Dzięki temu można przechodzić przez wodę z gwarancją, że żaden kamyczek nie wpadnie do środka i nie obetrze stopy. Doświadczeni producenci dokładają wielu starań, aby języki w ich butach były miekkie, dobrze przylegały do nogi, a przede wszystkim stanowiły swoistą poduszkę pod uciskające, mocno naciągnięte sznurowadła. Niektóre marki uczyniły z tego elementu ważmą część systemu wentylacyjnego, ale są też takie, które stosują w zasadzie szczątkową formę języka, a ich obuwie i tak jest wygodne – wszystko zależy od całej konstrukcji butów.
Wybór marki
Wybierając buty, warto sprawdzić, jak długo firma istnieje narynku lub czy mamy znajomych, którzy używają jej produktów i są z nich zadowoleni. Opinie w internecie są obecnie tak niewiarygodne, że trudno polecić je jako źródło informacji. Nie zaszkodzi podpatrzeć, czego używają przewodnicy i zawodowcy. Do mnie zdecydowanie najbardziej przemawia “dziedzictwo” – marki, które istnieją od dawna i wciąż są na topie, wybierane przez zawodowców i rzesze turystów. Można też zwrócić uwagę na firmy przebojowe i innowacyjne, które w ciągu dekady czy dwóch bardzo się rozwinęły, a ich buty zdobywają nagrody.
Zobacz innowacyjne obuwie turystyczne i górskie włoskiej firmy Garmont szlifującej swój warsztat od ponad 140 lat!
>> Przejdź na stronę Garmonta
Relacja ceny do jakości
Ponieważ buty towarzyszą nam we wszystkich górskich wędrówkach, nie należy na nich oszczędzać. – prawdziwy koszt butów trekkingowych to ich cena podzielona przez liczbę lat, podczas których będziemy z nich korzystać. Zazwyczaj okazuje się, że co tanie, to drogie.