Jeśli wybieracie się na wyjazd pod namiot, na piknik, na działkę lub chcecie mieć fajną atmosferę na balkonie, czy w ogrodzie to lampka Biolite AlpenGlow 500 sprawdzi się wyśmienicie.

Dzięki wielu trybom świecenia lampka może spełniać kilka funkcji:

1. Dobrze oświetlać teren lub pomieszczenie – świetnie sprawuje się np. w namiocie, podczas awaryjnej naprawy samochodu lub w garażu czy piwnicy.

2. Może być „dużą latarką”, która przyda się np. przy późnych powrotach ze szlaków górskich (oświetli drogę dla kilku osób).

3. Może być światłem imitującym świeczkę – ten tryb idealnie sprawdza się w sypialni. Jeśli tak jak ja macie włącznik światła oddalony od łóżka – wystarczy postawić lampkę na nocnym stoliku i po zgaszeniu światła możecie bezpiecznie dostać się do łóżka.

Jest to też fajna opcja dla dzieci, które boją się zasypiać w ciemnościach (szczególnie na wyjazdach). Poza tym takie światełko tworzy przyjemną atmosferę. Nie musicie się przy tym martwić , że „świeczka” się wypali lub przewróci powodując pożar. Dlatego też można bez strachu używać tego światła przy dzieciach i zwierzętach.

4. Lampka może poprawić nastrój – mam tu na myśli: koloroterapię. Jak wiadomo, kolory oddziaływują na nasze samopoczucie. Jedne uspokajają, inne pobudzają -można wybrać sobie zatem dany kolor lub ustawić tryb delikatnego przenikania się kolorów lampki (dostępny tylko w modelu 500).

Oczywiście nie wszyscy są tak wyczuleni na kolory, ale nawet dla tych „opornych”(ja też do nich należę) ten tryb się przyda (bo przynajmniej odstresujemy innych 😊).

Z kolei szybsze zmiany kolorów są fajnym gadżetem – dekoracją podczas imprezy, czy romantycznych kolacji😊

5. Lampka może być też światłem alarmowym – ustawiony kolor czerwony przyda się w sytuacjach awaryjnych.

W moim teście lampkę AlpenGLow 500 oceniam pozytywnie. Podoba mi się, że długo pozostaje naładowana. Czas świecenia światła o sile 500 Lm (to mega silne światło) wynosi 5 godzin, a czas świecenia światła o sile 5 Lm to aż 200 godzin na jednym ładowaniu!

Lampka dodatkowo może pełnić funkcję powerbanku. Dzięki temu możecie np. podładować swój telefon, kiedy puszczacie z niego muzykę w trakcie imprezy przy ognisku.

O tę lampkę nie trzeba zbytnio dbać – co też ułatwia jej używanie. Co mam na myśli? Można ją zostawić na zewnątrz i poranna rosa, czy deszcz nie zaszkodzą jej.

Można ją także powiesić na haczyku wmontowanym w podstawę – co jest fajnym udogodnieniem.

Lampka jest ładowana na energię eklektyczną, którą można uzyskać podczas gotowania na kuchence Biolite, przy użyciu panelu słonecznego albo z domowej sieci elektrycznej. Czas ładowania od 0 do max to około 3h. Warto pamiętać, by lampkę zablokować podczas transportu, aby nie włączyła się przypadkiem w bagażu. Aby to zrobić wystarczy przycisnąć przycisk przez 8 sekund. Odblokowanie i zablokowanie sygnalizowane jest błyśnięciem.

Alpen GLow 500 nie jest mała i waży 380 gram – ale jeśli nie musisz liczyć każdego grama to warto zabrać ten gadżet na wyjazd, bo może przydać się w różnych okolicznościach od zwykłego podświetlenia po zbudowanie fajnej atmosfery.

Minusy? Lampka nie jest najlżejsza i najmniejsza także nie będzie bardzo atrakcyjna dla miłośników ultralight. Jej cena też nie należy do najniższych. Dodatkowo mogłaby mieć jeszcze panel słoneczny do ładowania, by być niezależna od tradycyjnych źródeł prądu. Tak czy owak te minusy nadrabia swoimi zaletami, które opisałem powyżej.

Na rynku dostępna jest jeszcze wersja mniejsza Alpen Glow 250. Ten model jest tańszy i waży 210 g. Gabarytowo też jest bardziej poręczny. Różnica? Nie ma tylu trybów (nie ma trybu światła świec i delikatnego przepływu kolorów – co pewnie dla większości outdoorowców nie stanowi zbytniej różnicy). No i max ilość światła jest w tym modelu o połowę mniejsza (co akurat wg mnie nie jest dużą wadą, bo jeszcze mi się nie zdarzyło używać lampki na FULL 500Lm – światło jest za mocne jak dla mnie).

Ogólnie podsumowując lampka jest fajnym eko-gadżetem dla każdego (no może poza wyprawami ultralight). Jest prosta w obsłudze, bo wszystko „załatwia się jednym przyciskiem” lub potrząśnięciem. Długo trzyma baterię i jest powerbankiem, za co szczególnie ją cenię.

Marcin