Żywność liofilizowana to potocznie mówiąc liofy. Mają one być przede wszystkim lekkie, mieć długą datę ważności i posiadać odpowiednio wysoką kaloryczność. Ale to, co na pewno wyróżnia markę Summit to eat (STE) to smak – one są na serio bardzo dobre.

„Domowy obiadzik”

Jak się chwilę porozmawia z osobami, które dużo chodzą po górach, to część z nich na myśl o liofach się wzdryga i patrzy z obrzydzeniem, bo rzeczywiście niektóre marki nie przodują w wyjątkowych smakach i jedzenie nie staje się wtedy przyjemnością i chwilą relaksu, a koniecznością …. Summit to eat wyróżnia to, że jest to posiłek ugotowany tradycyjnie i dopiero potem poddany liofilizacji (konkurencja często liofilizuje oddzielnie produkty, a potem je miesza). Co więcej, składniki z których są robione posiłki STE są w pełni naturalne. Wyjątkiem jest jajecznica – z tego, co udało mi się dowiedzieć, jest ona robiona podobnie jak w restauracjach – z półgotowych produktów, reszta dań jest przygotowywana normalnie, jak „domowy obiadzik”. Co więcej, muszę się przyznać, że ostatnio Żona zrobiła kolację z krewetkami na mleczku kokosowym…- było bardzo dobre, ale zjadłem tylko trochę i wybrałem liofa – tzn. mój ulubiony mus czekoladowy… 😛 No nie będę opisywał miny Żony…

Dla każdego coś dobrego

W ofercie STE każdy znajdzie coś dla siebie – są dania wegetariańskie i wegańskie, rybne, mięsne, bez laktozy, bez glutenu … Na każdym opakowaniu wypisane są alergeny, co ułatwia dobór produktów dla alergików. Podoba mi się także różnorodność smaków, bo są potrawy ostre i łagodne, jak i desery, czy śniadania. Dla osób, które potrzebują więcej kalorii lub które szykują sobie intensywne wyjście w góry polecam duże porcje. Niektórzy twierdzą, że mogą się tym najeść we dwie osoby – kwestia indywidualna. Liofy w moim wypadku to jedzenie nie tylko na wypad w góry, czy pod namiot, ale także jako posiłek „na czarną godzinę”, który mam w samochodzie i jak np. zapomnę obiadu, a w pracy mam urwanie głowy to zawsze mogę szybko skorzystać z takiego gotowego dania i nie mieć wyrzutów sumienia, że jem jakiś fast food.

Szybkie przygotowanie

Posiłek przygotowuje się bardzo szybko – musimy mieć tylko odpowiednią ilość gorącej wody. Otwieramy opakowanie, wyjmujemy torebkę pochłaniającą wilgoć (uwaga to bardzo ważne żeby o nich nie zapomnieć – czasem potrafią się ukryć!!), zalewamy wrzątkiem do wskazanej wewnątrz linii, mieszamy. Odstawiamy na parę minut. I gotowe 😊 To duża oszczędność czasu także podczas wypadu na łono natury – można dłużej odpocząć. Co więcej, wiele osób traktuje obecnie liofy jako jedzenie na sytuacje awaryjne, co także nie jest złym pomysłem, choćby z racji na długą datę ważności (do 7 lat w przypadku STE), lekkość i pakowność (zajmą mało miejsca na półce). Dodatkowym plusem jest także fakt, że można jeść je bezpośrednio z opakowania, co pozwala zaoszczędzić czas na zmywanie, a w terenie zbędne gramy na noszenie dodatkowych menażek, talerzy, czy kubków. No i także ograniczmy ilość śmieci – porównajcie sobie kupkę śmieci po ugotowaniu np. spaghetti (opakowanie po makaronie, słoik po sosie, opakowanie po mięsie, butelka po oleju etc. kontra jedna torebka po liofie). Co do wyboru smaków, to jeszcze wszystkich nie spróbowałem, ale mój pierwszy liof STE to mus czekoladowy – mniam… – do tej pory miło go wspominam. Polecam markę STE tym, którzy szukają dobrej jakości i smacznych liofów o dużej kaloryczności. A tym, którzy nigdy nie próbowali rekomenduję spróbowanie, szczególnie musu czekoladowego – to oczywiście wersja dla lubiących słodkie. Marcin