Kilka słów o produktach firmy Thermarest
Korzystałem już wcześniej z oferty tej firmy, użytkując przez kilka lat model maty samopompującej z serii Prolite Plus. Był ze mną na wyprawach w Pamirze, Tien Szanie, Himalajach i towarzyszem wielu noclegów w górach, skalach czy… lotniskach na całym świecie.
Firma Thermarest nigdy mnie nie zawiodła. Tym razem z uwagi na cel wyprawy dążyliśmy do jeszcze większej redukcji masy i objętości bagażu. Na rynku pojawiły się materace NeoAir Xtherm, postanowiłem wiec zmienić stary wysłużony model na coś lepszego.
Materac dmuchany XTherm a mroźne noce powyżej 7 tys. metrów
Sam materac spisał się doskonale. Początkowo bałem się, że delikatny materiał może przebić się na ostrych kamieniach na morenie lodowca, czy nie wytrzymać ciągłego stawania i siadania podczas namiotowego życia podczas wyprawy.
ateriały użyte do produkcji są doskonałej jakości, fantastyczna izolacja, nawet podczas mroźnych nocy powyżej 7000 metrów. Należy pamiętać, ze nie jest to mata samopompująca.
Do materaca trzeba wtłoczyć powietrze, jednak producent zaopatrzył nas w worek do łatwego pompowania, bez konieczności dmuchania ciepłym i wilgotnym powietrzem z płuc. Tym samym rozwiązuje to kwestie ew. zamarzania pary wodnej w środku.
Samo rozkładanie zajmuje nieco więcej czasu niż w macie ProLite, natomiast składanie i pakowanie przebiega sprawniej. Przy tym nowy produkt Thermaresta jest lżejszy i bardziej kompaktowy niż poprzednicy. Nie odczuwa się go w plecaku i zawsze gdzieś się go wepchnie.
Nie bez znaczenia jest fakt, że materac Thermarest NeoAir XTherm jest grubszy i dużo bardziej wygodny od maty. Spanie na boku nie powoduje już uciążliwego drętwienia ramion – co do tej pory mi dość dokuczało. Nie jest to oczywiście szczyt wygody, ale w końcu mówimy o noclegach w najcięższych warunkach dostępnych na naszej planecie.
Z czystym sumieniem mogę polecić najnowsza serię Thermaresta – materace NeoAir XTherm. Z pewnością producent posunął się krok naprzód. Oczywiście nadal, zgodnie z tradycją otrzymujemy dożywotnią gwarancję, jednak jest duża szansa, ze nigdy nie będziecie tego potrzebować 🙂
Autor recenzji: Michał Ruszkowski