Z filtrowaniem wody jest jak z wieloma rzeczami w życiu, łatwe rozwiązania nie zawsze są dobre, a te dobre wymagają od nas nieco czasu, wysiłku i pracy. Żyjemy w czasach, gdy woda bez zanieczyszczeń jest luksusem, który w przyrodzie już niemal nie występuje, a filtrowanie wody – nawet nie w tropikach, ale w Polsce – jest smutną koniecznością.

Dlaczego powinniśmy filtrować wodę?

W latach 20’tych XXI wieku nie mamy zbiorników z czystą wodą, chyba że trafimy bezpośrednio na źródło. W każdym innym przypadku możemy założyć, że woda jest mniej lub bardziej zanieczyszczona. W jeziorach i rzekach zanieczyszczeniami są odpady przemysłowe i inne śmieci. Sporadycznie zdarzają się bardzo groźne dla zdrowia środki ochron roślin, nawozy sztuczne i inne tego typu bardzo toksyczne substancje spływające z pól uprawnych. Nawet woda, która spływa z pastwisk, gdzie są wypasane zwierzęta, powinna być filtrowana lub gotowana. Może bowiem zawierać cysty ogoniastka jelitowego – pierwotniaka wywołującego giardiozę, która objawia się między innymi biegunką. Co więcej, nawet w potencjalnie czystych strumieniach wysoko w górach, gdzie nie ma rolnictwa, picie wody jest loterią. W strumieniu mogą być odchody lub, co gorsza, padłe zwierzę, a napicie się takiej wody grozi człowiekowi różnymi dolegliwościami gastrycznymi, od lekkiego bólu brzucha, po ciężkie choroby mogące zagrażać życiu typu: czerwonka (dyzenteria), dur brzuszny i wiele, wiele innych. Nawet, gdy strumień jest wolny od padliny, może przepływać przez warstwę skał, czy minerałów, które powodują u człowieka rozwolnienie, takim minerałem jest na przykład mika.

W gorących strefach klimatycznych czysta woda jest butelkowana, a woda w wodociągach często nie nadaje się do picia. Możliwość przefiltrowania wody np. w hotelu daje nam komfort i niezależność. Także wyjazd na biwak w Polsce łączy się z koniecznością filtrowania wody z rzek, czy jezior. Ale czysta woda to także komfort w domu, gdy zdarzy nam się przerwanie dostaw wody, czy zanieczyszczenie wodociągów (np. bakteriami e. coli, czyli pałeczkami okrężnicy).

Choroby, których możemy się nabawić od brudnej wody mogą nas kosztować lekką niedyspozycję, ale mogą też poważnie zepsuć nam urlop, a czasami na dobre zniszczyć zdrowie, jak np. Ameba (neglerioza), która prowadzi do uszkodzenia mózgu i śmierci. Zatrucia pokarmowe od brudnej wody skutkują często: biegunką, bólem brzucha i gorączką, a co za tym idzie, niezwykle szybkim odwodnieniem, osłabieniem i niemożliwością pełnego cieszenia się urlopem.

Na koniec warto zauważyć, że nawet gdy woda jest czysta, to potrafi być brudna. Czysta woda z rzeki po deszczu zawiera osad z mułu i ziemi, martwe szczątki organiczne, odchody i wszystko co w tej wodzie żyje.

Uwaga na temat normy NSF P231

Na koniec taka uwaga, że zgodnie z normą NSF P231 filtr powinien zatrzymywać 99,9999% bakterii oraz 99,9% pierwotniaków. Dlaczego nie 100%? Dlatego, że 100% zabija tylko chlor, a człowiekowi w małym stężeniu bakterie ani pierwotniaki nie szkodzą. Czyli nie chodzi o zabicie wszystkiego, co możliwe, ale pozbycie się większości zanieczyszczeń, tak, aby pojedyncze mikroby nie miały szansy namnażać się w naszym organizmie i spowodować choroby. Warto też zwrócić uwagę, że norma nic nie mówi o zatrzymywaniu wirusów. Wirusy są tak małe, że ich rozmiary są niewiele większe od poszczególnych atomów, a ich przefiltrowanie byłoby niezwykle drogie i pracochłonne. Drugi powód dla którego norma nic nie mówi o wirusach jest taki, że szansa na zakażenie wirusem z wody jest tak mała, że możemy ją pominąć. Po prostu łatwiej jest wygrać główną wygraną w totolotka niż zachorować od wirusa z przefiltrowanej wody.

Technologie filtrowania, ich wady i zalety

Filtrowanie w wersji ultralight

Gdy każdy gram ma znaczenie, a filtr do wody czy palnik do gotowania są zbędnym luksusem, najprostszym sposobem są tabletki do uzdatniana wody. Wystarczy taką wodę, choćby i z kałuży, wlać do jakiegoś pojemnika i zaprawić tabletką do uzdatniania wody, a potem poczekać aż tabletka się rozpuści i wybije wszystko, co żyło w wodzie. Trwa to jakieś pół godziny, ale nie musimy przy tym wykonywać żadnej pracy. Wystarczy poczekać. Tabletki są najlżejszym bezpiecznym rozwiązaniem, bo do odkażenia litra wody wystarczy 1-2 pigułki, które ważą zaledwie kilka gramów. To plusy. Minusy są takie, że woda uzdatniana tabletkami nadal ma wszystkie zanieczyszczenia mechaniczne, które miała, taki jak osad, muł, czy inne zawiesiny. Może być mętna i brudna, ma zabite wszystkie bakterie i pasożyty, ale i chemiczny posmak. Tabletki do odkażania wody mogą opierać się na związkach chloru lub jodynie. Te na jodynie są skuteczniejsze i zwalczają wspomnianego wyżej ogoniastka jelitowego. Tabletki to skuteczne rozwiązanie typu minimum, ale na pewno nie jest to rozwiązanie dla smakoszy.

Gotowanie

Gotowanie wody to skuteczny sposób na zabicie bakterii i innych organizmów w wodzie, ale ma też swoje wady. Gotowanie nie usuwa osadu ani zanieczyszczeń chemicznych. Gdy woda jest przejrzysta, i mamy pewność, że woda nie zawiera nawozów sztucznych (np. gdy czerpiemy ją z jeziora w większym kompleksie leśnym, do którego nie spływają wody gruntowe z pół uprawnych) gotowanie wystarcza. Ale zabiera trochę czasu i kosztuje nas zużyte paliwo. Poza tym, gdy jest gorąco, a chcemy się napić, trzeba czekać aż wrzątek wystygnie. Na pewno zimą, gdy gotujemy wodę z lodu czy śniegu ten sposób jest wystarczający, ale należy też pamiętać, że lód i śnieg to woda czysta, destylowana ewentualnie z pierwotniakami czy glonami.

Naświetlanie, czyli sterylizacja

Od kilku lat coraz popularniejsze stają się sterylizatory wody za pomocą światła. Odpowiednia dioda zasilana małą baterią emitując światło jest w stanie wybić pływające w wodzie organizmy żywe. Plusem jest to, że woda oczyszcza się za pomocą baterii i nasza praca nie jest konieczna. Minusem jest to, że sterylizatory nie działają dobrze, gdy woda jest mętna. Po prostu światło z diody nie wszędzie dociera. To fajnie działa na wodę z hotelu w Marakeszu, ale na mętną wodę z afrykańskiej studni już nie koniecznie. Trzeba też mieć zapasowe baterie i uważać, żeby nie uszkodzić świecącej diody, która jest dosyć delikatna i można ją złamać. Należy też pamiętać, że podobnie jak: pigułki, czy gotowanie sterylizacja nie usuwa zanieczyszczeń nieorganicznych jak: muł czy osady, a jedynie zabija wszystko, co w wodzie żyło.

Filtrowanie mechaniczne

Jedynym sposobem, jeżeli chcemy mieć czystą wodę z mętnej wody, jest mechaniczne przefiltrowanie jej i przepuszczenie przez filtr z bardzo drobnymi oczkami. Takie filtrowanie metodą odwróconej osmozy kosztuje nas czas i wysiłek, bo musimy mechanicznie popracować pompką, jeżeli chcemy mieć czystą wodę. Ale efekt jest powalający. Nawet z mętnej rzeki, zatęchłego bajora, czy przydrożnej kałuży uzyskujemy krystalicznie czystą wodę zdatną do picia. Element filtrujący jest wykonany z ceramiki i węgla aktywnego (tak jest w klasycznych filtrach MSR Water Works i jego następca MSR Mini Works) albo z nanorurek, jak to jest w przypadku filtra Guardian, który jest już w ogóle absolutnie kosmicznym osiągnięciem. Taki filtr zatrzymuje nie tylko osad, muł, glony, pierwotniaki, ale także bakterie, a nawet, choć nie zawsze – wirusy. Minusem jest to, że czysta woda oznacza nasze pompowanie, czyli wysiłek. Przefiltrowanie jednego litra to około 1 do 3 minut pracy pompką ręczną, w zależności od tego jak bardzo zanieczyszczona jest woda. Ale jest to zdecydowanie najlepsza metoda dająca smaczną, czystą i przezroczystą wodę zdatną do picia bez przegotowania.

Osobiście kocham swój filtr MSR WaterWorks (nie jest już dostępny w sprzedaży, jego miejsce zajął MiniWorks – przyp. red.), którego używam od niemal 20 lat. Jest prosty w obsłudze i czyszczeniu, niezawodny i łatwy do serwisowania w terenie. Gdy element filtrujący się zatka, wystarczy go przetrzeć, aby działał dalej. Filtr ten waży około 500 gramów i kosztuje około 500 zł. Wkład ceramiczny pozwala przefiltrować około 2000 litrów wody, co oznacza, że każdy litr czystej wody kosztuje 25 groszy. Z tych wszystkich powodów filtr MSR Mini Works oraz Water Works, a obecnie Guardian, są najchętniej wybierane przez żołnierzy na misjach i podróżników. Warto dodać, że wymienione filtry posiadają specjalny gwint i pasują do dedykowanych pojemników na wodę, dzięki czemu mamy pewność że czysta, przefiltrowana woda nie zmiesza nam się przypadkiem z tą zanieczyszczoną.

Ale firma MSR nie byłaby sobą, gdyby nie wprowadziła modeli pośrednich, czyli mniejszych i mniej skomplikowanych niż wspomniane wyżej, albo nie wymagających pracy.

Dla osób korzystających z bukłaków na wodę z rurką umieszczanych w plecakach jest specjalny model filtra, który czyści wodę, którą bezpośrednio zasysamy do picia. To model MSR Thru-Link InLine, który waży zaledwie 70 gramów i oczyszcza wodę z bakterii i pierwotniaków zgodnie z normą NSF P231. Tutaj wykonujemy pracę filtrowania za pomocą ssania wody.

Dla biegaczy i wędrowców pragnących pić wodę ze strumieni i jezior jest filtr turystyczny MSR Trailshot, gdzie końcówkę rurki wkładamy do wody, a wodę filtrujemy poprzez zgniatane w dłoni małego bukłaka z elementem filtrującym. To tylko 150 gramów wagi, a filtr zatrzymuje osady bakterie i pierwotniaki zgodnie z normą NSF P231.