Therm-a-rest to marka sama w sobie i prawdopodobnie większość osób jakie miały styczność z biwakowaniem, poznały też i tę firmę. W jednym zdaniu, to najwyższej jakości materace na rynku. Wiąże się to oczywiście z ceną, ale coś za coś.

Model Therm-a-rest Neoair Xlite NXT sprawdzałem w warunkach około zimowych podczas wyjazdu rowerowego w lutym. Temperatura w dzień około zera, w nocy lekki mróz, wysoka wilgotność powietrza. Model opisany w tej recenzji jest najnowszą wersją materaca i różni się od poprzedników. Jest on lżejszy, cieplejszy, cichszy.

Materac

W zestawie sklepowym dostajemy oczywiście materac, worek transportowy, worek do pompowania oraz zestaw naprawczy do samodzielnej naprawy.

Zestaw naprawczy zajmuje bardzo mało miejsca i można go swobodnie trzymać w worku transportowym. U mnie wyląduje prawdopodobnie w apteczne technicznej, gdzie zmieści się z łatami do dętek rowerowych.

Dołączony do zestawu worek do pompowania jest dość duży i pojemny, więc napompowanie materaca nie powinno być kłopotem. Plastik użyty do końcówki, którą nakładamy na wentyl mógłby być jednak nieco bardziej miękki – może się z czasem wyrobi. W mniejszym worku Therm-a-rest, którego używałem do materaca samopompującego, końcówka wykazywała większą elastyczność i wygodniej się jej używało.

Wentyl materaca WingLock to sprawdzone rozwiązanie Therm-a-rest, pozwalające szybko napompować materac. Wentyl ustawia się tak, aby można było wtłoczyć powietrze do środka, bez a jednocześnie by nie uciekało na zewnątrz.

Worka warto używać z ważnego powodu. Pompując powietrze do materaca ustami, wprowadzamy wilgoć z mikroorganizmami. Najprościej ujmując – mikroorganizmy plus wilgoć plus ciepło plus brak światła równa się grzyb. Oczywiście w przypadku używania materaca raz na rok raczej nic mu nie będzie, ale już przy regularnym używaniu może dojść do takiej sytuacji. A skoro możemy jej uniknąć to warto to zrobić. 

Czas pompowania

Napompowanie materaca przy użyciu worka zajęło mi około 3 minut.

Zwijanie materaca też do wymagających nie należy. Sam zwijałem go na dwa razy, najpierw wydmuchując większość powietrza, potem składając wzdłuż i zwijając do końca, wypompowując z niego powietrze, które jeszcze zostało w środku. Myślę, że przy odrobinie wprawy, można zwinąć materac w czasie jeszcze krótszym.

Współczynnik izolacyjności R-Value 4,5 (współczynnikiem tym określa się w jakim stopniu materac izoluje użytkownika od zimnego gruntu – im większy współczynnik, tym lepsza izolacja) pozwala na biwakowanie również w chłodniejszych warunkach. Podczas noclegu w namiocie na nieco podmokłym terenie, nie odczułem dyskomfortu wynikającego z niskiej temperatury podłoża i otoczenia.

Szeleszczenie podczas użytkowania

O ile osiągnięcie lepszych parametrów w kategorii lżejszy i cieplejszy, czyli grubszy z większym współczynnikiem izolacyjności R-Value nie robi tak dużego wrażenia, tak to zniwelowanie szeleszczenia może okazać się kluczowe.

Niektóre materace ze względu na ich konstrukcję i użyte wewnątrz materiały miewają „cechę”, która dla niektórych osób może okazać się pewnym utrudnieniem. Mowa tu o szeleszczeniu. 

W tym przypadku producent deklaruje zmniejszenie efektu szeleszczenia aż o 83%. Ile w tym prawdy? Narzędzi do weryfikacji tej liczby nie posiadałem podczas testów, więc jedyne co mogę zrobić to uwierzyć na słowo. Nie mniej trzeba przyznać, że szeleszczenie zostało zniwelowane w znacznym stopniu. Podczas noclegu w namiocie nie odczuwałem z tego powodu jakiegokolwiek dyskomfortu. Oczywiście każdy ma inny sen i są osoby o lekkim śnie, jednak decydując się na aktywność outdoorową liczymy się raczej z dźwiękami otoczenia. 

Mogę z czystym sumieniem przyznać, że gdybym spotkał się z tym zjawiskiem pierwszy raz, to nie zwróciłbym na to szczególnie uwagi. Uważam to za zdecydowaną poprawę.

Śliskość

Najlżejsze materace miewają również tę cechę, która potrafi być dokuczliwa – czyli śliskość tkaniny. Model ten jest zdecydowanie mniej śliski niż najlżejsze modele Therm-a-rest. Mimo wszystko nie jest to karimata, więc warto zwrócić uwagę na to, żeby teren na którym się rozbijamy, był względnie równy. 

A co z hamakiem?

Zabrałem ze sobą dwa hamaki, które różniły się ważna cechą jaką jest rozciągliwość. Pierwszy hamak Trekmates Hammock Expedition ma lekką, myślę, że odpowiednią rozciągliwość i w nim materac miał tendencje do uciekania na bok, choć w mniejszym stopniu niż w przypadku hamaka nierozciągliwego, ale też wykonanego z tkaniny, która jest śliska (poliester powlekany poliuretanem). Tutaj należy wspomnieć o tkaninach. Trekmates jest wykonany z poliamidu- inaczej nazywany nylonem. Drugi hamak był wykonany z poliestru powlekanego poliuretanem. Jest to istotne o tyle, że tkaniny mają pewną śliskość, a nie są to jedyne tkaniny z jakich wykonuje się hamaki.

Materac ten do hamaka może nie być najwygodniejszym rozwiązaniem. Być może lepiej zachowałby się w jeszcze innym hamaku, jednak to trzeba byłoby sprawdzić z innymi modelami. Z tego testu wynika, że może nie być to udane połączenie. Osobiście stosuję do hamaka materac samopompujący Therm-a-rest ProLite, który jest co prawda cieńszy i jego współczynnik izolacyjności wynosi 2,4, ale przez swoją mniejszą grubość lepiej się układa w hamaku. Na zimę do hamaka zawsze można wybrać podpinkę, dedykowaną do takiej aktywności.

Podsumowanie

Mamy do dyspozycji lekki i solidny materac, wygodny w użytkowaniu o dobrej izolacyjności oraz z dożywotnią gwarancją. Niewielkie wymiary po spakowaniu w połączeniu z niską wagą są zdecydowanie zaletami. Zniwelowane szeleszczenie również jest na plus. Jeżeli ktoś liczy się z każdym gramem noszonym na plecach lub w sakwach,  jest to produkt do rozważenia. Szczególnie przy noclegach na płasko, czy to namiot czy schronisko. Hamak pozostaje sprawą dyskusyjną i do dalszej weryfikacji*. Tkanin jest wiele i każda ma inne właściwości, inną śliskość. W dwóch przypadkach materac lekko uciekał.