Cześć ☺ ☺ 

Chcemy przekazać Wam kilka cennych informacji związanych z używaniem tego maleństwa na wyprawach rowerowych. Uprawiamy „sakwiarstwo” i bardzo często biwakujemy z dala od cywilizacji. Z tego względu wolimy mieć przy sobie więcej ekwipunku niż miałoby nam czegoś zabraknąć.  

Można by rzec, że „sakwiarze” nie przywiązują większej uwagi do ciężaru przewożonego sprzętu, ponieważ i tak są obwieszeni wielkimi sakwami. Po części jest to prawda jednakże tylko w połowie. 

Ta pierwsza połowa to nie jest minimalizm, więc waga wzrasta wraz z ilością zabieranego ze sobą ekwipunku. Ta druga połowa to wymiana sprzętu biwakowego na lepszy, bardziej pro i defacto lżejszy. Wraz z ilością przejechanych kilometrów wzrasta doświadczenie i świadomość, która wymusza na Tobie zastosowanie ulepszeń i lepszych rozwiązań. 

Kiedy Twoje przygody rowerowe stają się pasją, a w głowie powstają nowe projekty i pomysły na kolejne wyprawy to czas na analizę posiadanego szpeju, który panujesz zabrać ze sobą na kolejną wyprawę.  

Każdy w swoich pierwszych podróżach zaczynał od wykorzystania tego, co już posiadał i od zakupu być może tańszych alternatyw ekwipunku. 

Przejdźmy do konkretów. Naszą pierwszą kuchenką turystyczną nie był oczywiście Pocket Racket Deluxe. Była to sporo większa kwadratowa składana kuchenka zakupiona w markecie, w którym wszystkie produkty pochodziły z dalekiego wschodu.

Służyła ona nam jakiś czas całkiem dobrze, do czasu kiedy owy czas nie zaczął odgrywać  istotnej roli w jej używaniu. Kiedy zaczęliśmy jeździć na wyprawy rowerowe poza sezonem wakacyjnym, w miesiącach wczesno wiosennych oraz późno jesiennych okazało się, że stara kuchenka nie radzi sobie już tak dobrze. 

W miesiącach, w których temperatura w nocy spada poniżej 5 stopni, to uwierzcie poranki stają się jeszcze mniej przyjemne termicznie. Po przebudzeniu, kiedy nie chce się wychodzić ze śpiwora i z  namiotu pierwszą myślą w głowie jest kubek gorącej kawy lub herbaty, na którą nie trzeba czekać pół godziny… 

Nasza stara kuchenka była na żółte kartusze, w której jest mieszanka gazu propan. W niskich temperaturach taki gaz jest dużo mniej wydajny i ledwo co się pali. Dodatkowo bardzo duże znaczenie ma też dysza, z której wydostaje się płomień, by zagotować wodę. I tu przychodzą z pomocą rozwiązania profesjonalne.

Pocket Racket deluxe jest kuchenką dostosowaną do kartuszy gwintowanych z mieszanką gazu propan-butan. Taki gaz dużo lepiej radzi sobie w niskich temperaturach. Ok – powiecie, że można byłoby zastosować przejściówkę z gwintowanego kartusza na starą kuchenkę. Owszem tak, ale dysza dalej byłaby stara, a jej wydajność i szybkość gotowania wody na słabym poziomie oraz waga nie uległa by obniżeniu, czyli pozostała na poziomie 350 gramów plus przejściówka.

To maleństwo, o którym jest ten post ma wagę piórkową i wynosi ona zaledwie 83 gramy. Nie chodzi tu tylko o jej wagę, ale także o jej gabaryty. Mieści się ona w zamkniętej dłoni i bez problemu można ją włożyć do kubka tytanowego MSR-a, a to ma już ogromne znaczeniu przy pakowaniu ekwipunku na wyprawę (nie tylko rowerową). 

Nasza stara kuchenka zajmowała miejsce wielkości połowy cegłówki i nie mieściła się do żadnego naczynia co zwiększało objętość naszego bagażu. 

To urządzenie posiada także piezozapalnik, który wyzwala iskrę do zapalanie płomienia, który  zagotuje nam wodę na wyczekiwaną kawę ☺ Wrzątek, który jest niezbędny do zaparzenia naparu uzyskacie po czasie trzech i pół minuty (jeśli gotujecie cały litr wody). Mniejsza ilość wody zagotuje się jeszcze szybciej. To jest bardzo dobry wynik. W czasie gotowania polecamy ogrzać zmarznięte ręce od ciepła generowanego przez kuchenkę. 😊

Na jesiennych i wiosennych wyprawach ta szybkość zagotowania wody i przygotowania gorących posiłków podnosiła nam niejednokrotnie morale. Używaliśmy tej kuchenki podczas jesiennych deszczów i chodnych wiatrów. Na uwagę zasługuje konstrukcja wklęsłego palnika. To w nim znajduje się igła wyzwalania iskry i później płomień ognia. Nie stosowaliśmy podczas jej używania żadnych osłon przeciwwietrznych i nie przeszkadzało to jej w pracy ☺ 

Jak widzicie i czytacie ta kuchenka swoimi rozwiązaniami zdeklasowała naszą poprzednią. Ma mnóstwo zalet ale… jest też minus jednej z zalet. Dysza tej kuchenki i gotowanie na niej jest punktowe i jest rewelacyjne na małej powierzchni. Jej olbrzymia moc skupiona jest w małym promieniu. Używanie tej kuchenki z patelnią o większej średnicy wymusza zachowania ostrożności i smażenia „na patencie”. 

Jeśli macie ochotę na kotlety czy naleśniki w terenie, uważajcie by ich nie przypalić. Pozostawienie patelni bez nadzoru z przyrządzanym posiłkiem spowoduje, że danie może nie nadawać się do spożycia. Tak jak do gotowania wody można wykorzystać jej pełną moc, to do przyrządzania potraw należy zmniejszyć moc płomienia i kontrolować proces przygotowywania dania – jak na kucharza przystało. Czyli jej wadą de facto jest duża moc. Jest to po prostu mała rakieta. 😊

Co ciekawe, już teraz zabieramy ją ze sobą nawet na krótkie spacery po pobliskich lasach. Mały kartusz, dwa kubki i ona-mini kucheneczka to gwarancja świeżej pysznej kawy. 

Dla kogo jest taki sprzęt? 

  • Dla osób, które chcą odchudzić swój plecak i sakwy. 
  • Dla osób, dla których czas przygotowania gorącego napoju lub posiłku jest bardzo ważny. 
  • Dla entuzjastów przyrody, którzy stołują się na łonie przyrody.
  • Dla tych, którzy wychodzą z domu na szlak przynajmniej raz w miesiącu, bo jeśli chcesz kupić taki sprzęt i nie będziesz go używać, to niech lepiej kupi ją ktoś inny 😉 

Marzi and Grey – na Około ☺