Czyli, czy warto zamienić kanapki na liofy?

Nie ma co się oszukiwać, w czasie każdej wędrówki musi nadejść ten moment. Moment na dobry, ciepły, kaloryczny posiłek. Jedzenie jest nam potrzebne, aby móc prawidłowo funkcjonować. W terenie organizm potrzebuje zdecydowanie więcej energii, żeby móc pokonywać kolejne kilometry, kolejne przewyższenia. I nie, wcale nie mam nic do kanapek, LUBIĘ JE! A najbardziej takie, które zrobi ktoś inny. 🙂

Ale eksplorując teren, organizując kilkudniowy trekking chciałabym zjeść coś ciepłego, coś w stylu, ciepłego obiadku u mamy. A nie we wszystkich schroniskach można zjeść dobrze. Ewentualnie może skończyć się na rozstroju żołądka. Hmm… chyba nikt nie chciałby tego doświadczyć w terenie.

Proces liofilizacji jest znany od ponad 30 lat. Początkowo żywność wytwarzana w procesie liofilizacji była przeznaczona, dla astronautów i kosmonautów. Wraz z upływem lat żywność ta znalazła zastosowanie m.in.: w żywieniu himalaistów. Dziś znajduje się chyba w każdej szafce kuchennej np. w postaci kawy rozpuszczalnej.

Moje pierwsze wrażenie

Jakieś to lekkie. Dziwne. Sypkie. Te grudki, to ma być ryż z kurczakiem? Albo moje ulubione bolognese? Chyba żart.

A jednak nie! Właśnie o to w tym chodzi. Ma być lekkie. Ma być odporne na różne temperatury. Ma być pożywne i najlepiej, żeby miało długą datę przydatności. Przecież w plecaku musi znaleźć się jeszcze inny potrzebny sprzęt, a dodatkowe kilogramy wcale nie pomagają.

Jak przygotować?

Wystarczy oderwać górną część opakowania, zalać wrzątkiem do wskazanego poziomu. Zamieszać. Odczekać w zależności od instrukcji około 8 minut. GOTOWE! Można się zajadać. Dla mnie niektóre dania były ciut jałowe (bardzo lubię ostre dania i makaron w sosie arabskim skradł moje serce), dlatego doprawiałam je po swojemu.

Zwróćcie uwagę na małą saszetkę w środku – to nie są przyprawy! Sama wiem po sobie, że przy pierwszym przygotowywaniu liofa, w instrukcji zamiast, “WYRZUĆ!” przeczytałam, “WRZUĆ!” i omyłkowo dosypałam pochłaniacz wilgoci do swojego dania. Taki psikus! 🙂

Czy smaczne?

Smaczne! Choć fakt, nie wszystkie przypadły mi do gustu. Miałam okazję przetestować większość produktów Summit to Eat. A oto ranking i moje spostrzeżenia:

Makaron z pikantnym sosem w stylu arabskim 600 kcal

To danie, które jako pierwsze zostało przeze mnie rozpracowane. Od razu wiedziałam, że będzie to mój faworyt. Uwielbiam makarony i jak już wspomniałam wcześniej ostre potrawy i… czosnek. Mocno wyczuwalny smak. To właśnie lubię. Makaron miękki, gęstość sosu ok. Najadłam się.

W skali 1-6 daje: 5,5.

Jajecznica z serem 454 kcal

Zdecydowanie jestem fanem śniadań, na słono’. A jajecznica króluje u mnie od zawsze. Niestety ta wersja mnie nie porwała. Konsystencja dość rzadka, choć smakiem przypominająca jajecznicę. Wspominałam wcześniej o jałowym posiłku? To właśnie miałam na myśli ten produkt.

W skali 1-6 daję: 2.

Makaron z serem 603 kcal

To makaron z trzech rodzajów sera. Leicester, Cheddar i Mozzarella. Całość dopełnia śmietanowy sos. Mówiłam już, że uwielbiam makarony? To zaraz po makaronie w sosie arabskim, ten jest moim faworytem. Rewelka, choć, jeżeli mam się czegoś doczepić, to trochę bym dosoliła.

W skali 1-6 daję: 5.

Pudding ryżowy z truskawkami 401 kcal

Niestety nie byłam w stanie sprawdzić smaku, ponieważ mam uczulenie na truskawki. Dlatego tak ważne jest, sprawdzanie alergenów na opakowaniu. Mój towarzysz za to mówił, że perfect. Kremowa konsystencja, idealny smak truskawki.

Zdaniem towarzysza w skali 1-6 dał: 6.

Fajita z kurczaka z ryżem 604 kcal

Kuchnia meksykańska. Będzie ostro! A jednak nie tak bardzo. Ale doprawione idealnie. Wyczuwalne kawałki miękkiego kurczaka, czerwonej fasoli, ryżu. Konsystencja ok.

W skali 1-6 daję: 4,5.

Łosoś z makaronem i brokułami 608 kcal

Totalnie nie mój klimat. Może dlatego, że nie lubię ryb. Smak mdły. Plus za duże kawałki brokuła.

W skali 1-6 daję: 2.

Deser z wiśniami i granolą 400 kcal

Oj Summit To Eat wie jak dopełnić obiad. Uwielbiam desery, uwielbiam wiśnie. To połączenie… PETARDA! Konsystencja idealna.

Bez zastanowienia daję: 6/6.

Warzywa chipotle chilli z ryżem 628 kcal

No i znów Meksyk, tym razem w wersji wege. Ostrość dominująca, tak jak lubię. Duże, wyczuwalne kawałki kalafiora i fasoli. Dla miłośników łagodnych potraw nie polecam. Chilli i pieprz dają popalić!

W skali 1-6 daję: 5,5.

Czy zdrowe?

Zdrowe. Posiłki są tworzone głównie z myślą o osobach aktywnych, sportowcach, górołazach którzy poddawani są długotrwałemu wysiłkowi fizycznemu, dlatego liofy to zazwyczaj dania wysokokaloryczne, doskonale zbilansowane przez dietetyków.

Żywność poddana procesowi liofilizacji ma zachowane wartości odżywcze danego produktu. Uznaje się, że liofilizacja powoduje mniejsze straty związków bioaktywnych i ich właściwości przeciwutleniających.

Czy funkcjonalne?

Funkcjonalne. Posiłki liofilizowane Summit To Eat przede wszystkim nie wymagają wielu rzeczy do ich przygotowania. Tak naprawdę wystarczy termos z wrzątkiem, by zalać produkt w oryginalnym opakowaniu i przygotować posiłek.

Nie stanowi problemu pod względem transportu oraz przechowywania. Jest lekki i zajmuje mało miejsca w ekwipunku. Ma długi termin ważności. Jeżeli nie wykorzystamy na tej wyprawie, przyda się na następną.

Dla kogo?

Dla osób planujących dłuższy pobyt w górach, biwak w lesie, ale również dla osób planujących jednodniowe wycieczki, które wiedzą jak ważne jest jedzenie przy dużym wysiłku fizycznym i lubią dobrze zjeść.

Na co zwrócić uwagę, wybierając liofy?

  • Baw się smakami. Jeżeli znalazłeś już swój ulubiony posiłek liofilizowany, to zadbaj jednak o różnorodność. Rób przerwy smakowe. Na wyprawę nie zabieraj x12 opakowań jednego dania. Po 6 dniu, może pojawić się uczucie znudzenia i z chęcią zjadłbyś wszystko poza swoim faworytem.
  • Zwróć uwagę na wielkość i kaloryczność porcji. Są liofy, które są przeznaczone dla dwóch osób. Jeżeli będziecie jeść we dwoje, wybierając większy liof zaoszczędzicie miejsce i kasę, bo większy liof wychodzi taniej niż dwa oddzielne.
  • Możesz zwiększyć kaloryczność żywności liofilizowanej dodając do niej np. odżywkę białkową.
  • Zwróć uwagę na alergeny. Na opakowaniu posiłków liofilizowanych Summit to Eat jest informacja o alergenach, jakie się w niej pojawiają.

Podsumowując

  • żywność liofiliozowana waży jakieś 90% mniej niż wersja pierwotna posiłku.
  • świeży, nieprzesadzony smak.
  • wygodny sposób przyrządzania (wystarczy wrzątek z termosu).
  • dwukrotnie badane, wysoki poziom bezpieczeństwa.
  • mimo obróbki technologicznej produkty zachowują wysoką wartość odżywczą.
  • lekkie i funkcjonalne opakowanie.
  • długi termin przydatności.
  • tylko naturalne składniki – bez sztucznych dodatków, konserwantów i ulepszaczy.

Alicja Radomska